Kiedys pracowałem dla firmy energetycznej, wiec gdy otrzymałem rachunek z ENEL'a za zuzycie prądu w moim mieszkaniu, postanowiłem, że go zrozumiem. Poza tym taka wiedza przyda się też do celów zawodowych, przy budżetowaniu kosztów.
Pierwszym krokiem, po wnikliwej analizie pozycji zapisanych niezrozumiałym rumuńskim było zapytanie kontrolera finansowego:
- Radu, dostałem rachunek za prąd. Czy możesz mi wytłumaczyć niektóre pozycje?
- Ha, ha, ha! Co miesiąc płace rachunki, ale nie rozumiem ich do dzisiaj...
Cóż było począć, mówie mu, że nie pozostaje mi nic innego jak zadzwonic do ENEL'a i zapytać. Radu się zaśmiał i mówi, że stawia skrzynkę piwa, że mi sie nie uda.. Mają taką samą opinie o dostawcy energi, jak my o państwowych nieruchliwych molochach typu PGE czy TAURON.
No więc zadzwoniłem na infolinię do Enela. Po przebrnęciu przez sekwencje naciskania przypadkowych klawiszy - automatyczna sekretarka mówiła tylko po rumuńsku - ale wiadomo przecież, że na całym świecie : "...połączenie z konsultantem po wybraniu klawisza 9..." w końcu odezwał się w słuchawce głos konsultanta. Miałem farta - mówił po angielsku - jako tako, ale komunikatywnie. Wyjaśnienie pozycji na rachunku jest następujące (kwoty bez 24% VAT):
Chłopaki byli zaskoczeni moją skutecznością, wiec wieczorem wybraliśmy się na piwo.
Pojechaliśmy do miasteczka studenckiego. Duzy kwartał miasta na którym znajduja sie uczelniane budynki i blokowiska akademikow. W centrum znajduje się pasaż. Pierwsze wrażenie: wygląda jak uliczki w polskich nadmorskich kurortach: z budkami z jedzeniem, sklepiki z ciuchami i spozywką, bary, puby z ogródkami, piekareńki i cukiernie.
Jest jeszcze sierpień, więc nie było tłumów, ale jak się zjedzie te ponad 100 tyś studentów, którzy studiują w Timisoarze, to będzie ciaśniej niż na molo w Międzyzdrojach. A do tego przechadzające się młodziutkie, ładne i zgrabne Rumunki powodujące przerywanie się piwnych rozmów w najmniej spodziewanych momentach i rozmarzone oczy moich kolegów wodzące za zgrabnymi, opalonymi i kuso ubranymi dziewczynami. Baaardzo sympatyczne miejsce.
Pierwszym krokiem, po wnikliwej analizie pozycji zapisanych niezrozumiałym rumuńskim było zapytanie kontrolera finansowego:
- Radu, dostałem rachunek za prąd. Czy możesz mi wytłumaczyć niektóre pozycje?
- Ha, ha, ha! Co miesiąc płace rachunki, ale nie rozumiem ich do dzisiaj...
Cóż było począć, mówie mu, że nie pozostaje mi nic innego jak zadzwonic do ENEL'a i zapytać. Radu się zaśmiał i mówi, że stawia skrzynkę piwa, że mi sie nie uda.. Mają taką samą opinie o dostawcy energi, jak my o państwowych nieruchliwych molochach typu PGE czy TAURON.
No więc zadzwoniłem na infolinię do Enela. Po przebrnęciu przez sekwencje naciskania przypadkowych klawiszy - automatyczna sekretarka mówiła tylko po rumuńsku - ale wiadomo przecież, że na całym świecie : "...połączenie z konsultantem po wybraniu klawisza 9..." w końcu odezwał się w słuchawce głos konsultanta. Miałem farta - mówił po angielsku - jako tako, ale komunikatywnie. Wyjaśnienie pozycji na rachunku jest następujące (kwoty bez 24% VAT):
- REZERVARE - opłata za 1 dzień (0,1562 RON) - to nasza opłata dystrybucyjna. Podoba mi się rozwiązanie - płaci się za czas korzystania z infrastruktury, a nie za ilość przesłanej energii.
- ENERGIE ACTIVA - opłata za faktyczne zuzycie energii elektrycznej. (1 kWh =0,3409 RON)
- CONTRIBUTIE PENTRU COGENERATE - 0,0212RON za 1 kWh. Opłata pobierana przez państwo przeznaczana na inwestycje w odnawialne źródła energii, ze względu na zobowiązania UE. Czyli tak naprawdę quasi podatek.
- ACCIZA - podatek akcyzowy (0,0043RON) czyli mniej niż pół grosza za 1kWh.
- TAXA RADIO - ha!! Niespodzianka! 2,5 RON miesięcznie - abonament za uzywanie odbiornika radiowego. Każdy kto korzysta z energii elektrycznej płaci. U mnie na rachunku jest opłata za 2 sztuki - muszę dopytać właściciela dlaczego.
- TAXA TV - abonament za posiadanie telewizora - 4RON na miesiąc. Tez 2 sztuki.
Chłopaki byli zaskoczeni moją skutecznością, wiec wieczorem wybraliśmy się na piwo.
Pojechaliśmy do miasteczka studenckiego. Duzy kwartał miasta na którym znajduja sie uczelniane budynki i blokowiska akademikow. W centrum znajduje się pasaż. Pierwsze wrażenie: wygląda jak uliczki w polskich nadmorskich kurortach: z budkami z jedzeniem, sklepiki z ciuchami i spozywką, bary, puby z ogródkami, piekareńki i cukiernie.
Jest jeszcze sierpień, więc nie było tłumów, ale jak się zjedzie te ponad 100 tyś studentów, którzy studiują w Timisoarze, to będzie ciaśniej niż na molo w Międzyzdrojach. A do tego przechadzające się młodziutkie, ładne i zgrabne Rumunki powodujące przerywanie się piwnych rozmów w najmniej spodziewanych momentach i rozmarzone oczy moich kolegów wodzące za zgrabnymi, opalonymi i kuso ubranymi dziewczynami. Baaardzo sympatyczne miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz