piątek, 31 lipca 2015

Rumun i konkurencja

Nie mam słów....
Wyobrażmy sobie taka sytuacje: potrzebuje zrobić powazną naprawe w wynajmowanym mieszkaniu, na przykład wymienic kaloryfery, bo stare sa zarosniete rdza i nie grzeja. Właściciel sie zgodzil i pokryje koszty, ale cale załatwianie na mojej głowie, bo on nie mieszka w Rumunii.
Spotykam sie z pierwszym instalatorem, rozmawiamy o najlepszym rozwiązaniu, jest bardzo pomocny, proponuje dodatkowe rozwiązania, podaje mi cenę, która jest w miare akceptowalna, ale ze nie znam rynku to chciałbym sprawdzić inne oferty.
Mowie mu uczciwie, ze chcę sprawdzic oferte konkurencyjną i sie do niego odezwe niezaleznie od decyzji, a on wstaje i obrazony wychodzi, i nie odbiera telefonu. WTF!? Przeciez jeszcze nie podpisaliśmy umowy....

Drugi, podobnie, reakcja moze nie jest taka spontaniczna, ale szybciutko konczy rozmowe.

Co jest grane?? Czy ktoś mi może wyjaśnic? Na czym polega różnica pomiedzy PL a RO?

środa, 27 maja 2015

Cytaty

"Rumunia jest pięknym krajem, szkoda tylko, że jest zamieszkana" - Bogumił Luft, "Rumun goni za happy endem"

"Rumuni są jednym z najbardziej pesymistycznych narodów w Europie, co nie przeszkadza im być zawsze zaskoczonym, jeśli złe rzeczy się wydarzą"  z bloga" http://pvewood.blogspot.ro/2013/04/25-reasons-why-i-love-living-in-romania.html

c.d.n.

piątek, 13 marca 2015

Dacia 1100 Ciag dalszy

Dacia jeszcze nie kupiona, pojawiaja sie kolejne zawiłości rumuńskiej mentalności. Dzisiaj o dwóch przypadkach.

Przede wszystkim, udało się dorobić klucze i otworzyć auto i uruchomić silnik. Mały sukces.
Niestety okazało się, że obecny właściciel gdy kupił ten samochód 3 lata temu, nie przerejestrował go na siebie, i samochód jest dalej przerejestrowany na leciwą kobiecinę, poprzedniego właściciela.
Ale jak to w Rumunii, nie ma zadnego problemu, zadzwoni się do tej babki, wezmie do urzędu, a gościu, co sprzedaje, ma jakiegoś znajomego w urzędzie, wiec wszystko załatwimy od ręki. Ha, ha, ha.
Zabójcza jest ta wiara Rumunów we własne mozliwości, wszystko jest takie piękne i przejrzyste, i każda sprawę da się załatwić od ręki. A prawda jest taka, że jak przychodzi co do czego, to kłopotów co nie miara, wszystkie formalności trwają wieki, a jemu się tylko wydawało, ze da się wszystko załatwić. Wkurza mnie ten brak brania odpowiedzialności za własne słowa. Chlapią jęzorem na lewo i na prawo, a żadnego z tego pożytku.

I przypadek drugi.
Zapisalem sie na forum dotyczace daci 1100 i zapytałęm o mechanika w moim miescie, kogos, kto jest pasjonatem, jest cierpliwy i dokładny i sprawi ze samochód będzie jeździł, a nie założy mi przysłowiowych drewnianych klockow hamulcowych. Nie minela godzina, napisal do mnie Rumun, że on co prawda nie zna mechanika, ale jakiś dziadek mu naprawil alternator i bardzo go poleca, ze naprawde jest super, ze pomimo tego ze ma 60 lat, to zna sie na samochodach, i nie tylko starych. No i ze w ogole, ten koles chcialby sie ze mna spotkac, ze on mi pomoze, ze nawet zna angielski, to mi bedzie latwiej i takie tam bla, bla, bla.
Nie ogarniam. Juz kiedys pisalem tutaj, o tej wielkiej checi pomocy innym, szczególnie obcokrajowcom, i bez znaczenia jest czy miejscowy zna odpowiedz i potrafi faktycznie pomoc, czy tez po prostu chec byc pozyteczny. Efekt jest taki, ze trace duzo czasu, nerwow, i w najlepszym wypadku jestem w punkcie wyjscia.

No dobra, powinienem być wdzięczny, może kiedyś będę potrzebował pomocy w naprawie alternatora :)

poniedziałek, 9 marca 2015

Mucenici, czyli każdy dzień jest dobry by jeść ciastko.

9 marca obchodzi się tutaj, czyli w Rumunii, prawosławne święto 40 Męczenników.  A dla niewierzących jest to uroczyste rozpoczęcie sezonu rolniczego. Cyganie wyzwalają wszystko z domu, sprzątają a śmieci się spala w ogrodzie by ogrzać ziemię. Oprócz tego bije się ziemie drewnianymi pałkami, by uwolnić ciepło. Tak, to nie ocieplenie klimatu nam grozi, ale zmiany klimatyczne wywołane tradycjami rumuńskimi.

Rolnicy przesiedleni przez Ceausescu do miast nie za bardzo maja miejsce by składować przez zime zebrane odpadki, by je dzisiaj spalic, wiec zamiast tego pieką mucenici - cos pomiedzy drozdzowka a rogalem Sw. Marcina, o ksztalcie cyfry osiem (no dobra - o ksztalcie meczennika),  pomazanym miodem i posypanym orzechami i cynamonem.

Burdel na skrzydłach

Jest wcześnie rano i czekam na lokalnym lotnisku w Timisoarze na swój samolot.  Dużo czasu by obserwować ludzi.
Obok mnie na samolot do Mediolanu  czeka grupa pasażerów  wizzair.
Włosi w Rumunii mają bardzo złą opinię bo przyjeżdżają sobie tu na panny. Oprócz tego, wielu z nich posiada w tej części kraju swoje nieruchomości  oraz prowadzi własne biznesy.
Z drugiej strony, nawet gruby i podstarzaly Włoch ma pieniądze. Na pewno większe niż przeciętny Rumun , nawet jeśli tylko jest zwykłym robotnikiem. A jak facet ma pieniądze w Rumunii to jest  otoczony przez wianuszek wpatrzonych w niego młodych dziewczyn.
Wracając do pasażerów.  Można ich podzielić na 2 główne grupy: Włochów wracających na weekend do domu i tabun młodych wypacykowanych kurewek jadących na weekend do swoich sponsorów. Nie sposób ich nie zauważyć, głośnych, wypacykowanych, spakowanych w różowe walizeczki. Siedzą, głośno rozmawiają, porównują  świeżo zrobione paznokcie. Te wiejskie twarze, pokryte kilogramami tapety złapaly swoje szczęście za rogi.

Kupuje samochod

Wymyśliłem sobie ze kupie sobie samochód.  I to nie byle jaki, bo dacie. I to nie byle jaka dacie, bo dacie 1100.
Stoi taka jedna zaparkowania kolo parku, koła zdążyły się już wtopić w asfalt, opony popękane.  Udało mi się znaleźć nr telefonu do właściciela, ale nie chciał sprzedać.
Minelo może z 5 miesięcy i okazuje się ze samochód jest na sprzedaż.  Cena wyjściowa to jakieś tysiąc euro.  Jak za 50cio letni zabytek z 20tys km przebiegu nie ma tragedii. Wiec umówiłem się na oględziny.
Oględziny polegały na obejściu samochodu do okola i pomruczenie sobie.  Właściciel mruczal po rumunsku a ja po polsku.  Nie ma kluczyków do auta. Zaginęły w trakcie remontu. Ale przez telefon nie pisnął ani słowem, że samochodu nie da się otworzyć.
Ehhh,ci Rumunii, ciągle czymś zaskakują. 
Umówiliśmy się, że zadzwoni jak znajdzie klucze lub uda mu się je dorobić.  Pewne minie kolejne 5 miesięcy, a ja przestałem się napalac i chyba nie zdecyduje się na tego zloma.