Ehh, jeszcze nie spotkałem tak pesymistycznie nastawionego do świata i życia kontrolera finansowego. Wszystko jest na nie. Chyba nigdy nie należał do grupy ludzi, których myślenie obrazuje zdanie: "Spróbujmy, zobaczymy co się stanie". I z ciekawością czekają na rezultaty swoich decyzji. U niego jest opór i narzekanie, że się nie uda, że nie warto nawet myśleć o tym, a co dopiero spróbować.
Poza tym w widoczny sposób jego zachowania i emocje pokazywały, że czuje sie zagrożony, że ja przejmę jego pozycje (jak byśmy mówili o stanowisku CFO - to może i mógłby się zastanawiać :) ) a on zostanie wykopany. Na szczęście w szybki i mam nadzieje skuteczny sposób udało się uspokoić i uśpić te obawy.
Kolejny przykład: przenosiny do nowego biura to okazja by poprawić warunki pracy swoje i swoich ludzi przez zamówienie lepszych biurek czy krzeseł. Jest na to budżet. Ależ nie! Moje pomysły nie zostały wzięte pod uwagę, a wręcz miał pomysł by zmniejszyć biurka swoim dziewczynom - bo przecież nie potrzebują 160cm biurka. Udało mi się go przekonać, że to nie jest dobry pomysł.
Najgorsze jednak są dwie rzeczy. Pierwsza, że nie jest zorganizowany i czas przecieka mu przez palce. Codziennie słyszę o 5 po południu, że kurcze, dzień mija a on jeszcze nie zdążył czegokolwiek zrobić - chyba wyślę go na kurs zarządzania czasem - i jestem tutaj zupełnie poważny. Druga rzecz: nie potrafi wyciągnąć od swojego zespołu tego co najlepsze, zmotywować ich do myślenia, do łamania utartych schematów. Dziewczyny, robią standardowe rzeczy, są obciążone góra w 40%, a poza tym się nudzą. Żeby nie być gołosłownym przykład: Na początku pokazałem im jak rozwiązywać pewne problemy w excelu, w jaki sposób szybko agregować dane. Ale teraz już tylko "narysowałem" im format raportów, podzieliłem pracę i zachęcam do samodzielnego myślenia i rozwiązywania pojawiających się problemów przy budowie niezbędnych modeli. I to co jest fajne, to to, że widać, że dziewczyny myślą, że się starają i zaczyna je to bawić. A wcześniej? Wcześniej wykonywały polecenia od A do B. i tyle. Teraz przychodzą do mnie, dzielą się wątpliwościami - rozmawiamy, weryfikujemy zaproponowane rozwiązania- uczę je samodzielności, samodzielnego próbowania znajdowania rozwiązania i otwartości do dyskusji.
Z innych ciekawych rzeczy, to pozytywnie zaskoczyło mnie podejście dyrektora zakupów do proponowanych przeze mnie rozwiązań. Zwykle bywa tak, że zakupy skrzętnie chronią swój stan posiadania przed zakusami finansów, by jeszcze im dokręcić śrubę, by wyrwać więcej kasy, a tu duża otwartość i chęć współpracy i pokazania szczegółów za które oni odpowiadają. To jest budujące....zobaczymy jak długo taki stan potrwa ;-)
Dzis piatek. Zrobiłem test. Wrzucilem kontrowersyjne zdjecie na fb. Na reakcje współpracowników nie trzeba bylo długo czekac... Ehh, gdzie te czasy, gdy szef mówił: "I am here to keep u busy"
Poza tym w widoczny sposób jego zachowania i emocje pokazywały, że czuje sie zagrożony, że ja przejmę jego pozycje (jak byśmy mówili o stanowisku CFO - to może i mógłby się zastanawiać :) ) a on zostanie wykopany. Na szczęście w szybki i mam nadzieje skuteczny sposób udało się uspokoić i uśpić te obawy.
Kolejny przykład: przenosiny do nowego biura to okazja by poprawić warunki pracy swoje i swoich ludzi przez zamówienie lepszych biurek czy krzeseł. Jest na to budżet. Ależ nie! Moje pomysły nie zostały wzięte pod uwagę, a wręcz miał pomysł by zmniejszyć biurka swoim dziewczynom - bo przecież nie potrzebują 160cm biurka. Udało mi się go przekonać, że to nie jest dobry pomysł.
Najgorsze jednak są dwie rzeczy. Pierwsza, że nie jest zorganizowany i czas przecieka mu przez palce. Codziennie słyszę o 5 po południu, że kurcze, dzień mija a on jeszcze nie zdążył czegokolwiek zrobić - chyba wyślę go na kurs zarządzania czasem - i jestem tutaj zupełnie poważny. Druga rzecz: nie potrafi wyciągnąć od swojego zespołu tego co najlepsze, zmotywować ich do myślenia, do łamania utartych schematów. Dziewczyny, robią standardowe rzeczy, są obciążone góra w 40%, a poza tym się nudzą. Żeby nie być gołosłownym przykład: Na początku pokazałem im jak rozwiązywać pewne problemy w excelu, w jaki sposób szybko agregować dane. Ale teraz już tylko "narysowałem" im format raportów, podzieliłem pracę i zachęcam do samodzielnego myślenia i rozwiązywania pojawiających się problemów przy budowie niezbędnych modeli. I to co jest fajne, to to, że widać, że dziewczyny myślą, że się starają i zaczyna je to bawić. A wcześniej? Wcześniej wykonywały polecenia od A do B. i tyle. Teraz przychodzą do mnie, dzielą się wątpliwościami - rozmawiamy, weryfikujemy zaproponowane rozwiązania- uczę je samodzielności, samodzielnego próbowania znajdowania rozwiązania i otwartości do dyskusji.
Z innych ciekawych rzeczy, to pozytywnie zaskoczyło mnie podejście dyrektora zakupów do proponowanych przeze mnie rozwiązań. Zwykle bywa tak, że zakupy skrzętnie chronią swój stan posiadania przed zakusami finansów, by jeszcze im dokręcić śrubę, by wyrwać więcej kasy, a tu duża otwartość i chęć współpracy i pokazania szczegółów za które oni odpowiadają. To jest budujące....zobaczymy jak długo taki stan potrwa ;-)
Dzis piatek. Zrobiłem test. Wrzucilem kontrowersyjne zdjecie na fb. Na reakcje współpracowników nie trzeba bylo długo czekac... Ehh, gdzie te czasy, gdy szef mówił: "I am here to keep u busy"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz