sobota, 9 czerwca 2012

Fryzjer w PRL

No i mamy sobote. Tu też jest, co nie znaczy ze jest to wolny dzień od pracy - przynajmniej dla mnie.
Porzeźbiłem trochę w excelu i pojechałem do centrum do fryzjera. Tak naprawdę to pojechałem się troche przejść i pooglądać miasto, a fryzjer miał być przy okazji. I był

Salon fryzjerski był wielkości mlecznego baru z czasów PRL. Jak ktoś nie pamięta, to zawsze może sobie przypomnieć - sá jeszcze takie w Krakowie, w Nowej Hucie. Pomieszczenie o powierzchni 80m2, przy wejściu kasa fiskalna, po lewej stronie ławeczka i kolejka 6+7 osób. Na przeciwko wejścia i w lewo rzad szafek i umywalek - chyba z 9. Każde stanowisko wyposażone w kosmetyki (jak z lat 80), maszynkę do golenia i inne przybory. Przy klientach uwijało się 6 osób - 5 fryzjerek i jeden fryzjer w wieku 45-60 parę lat. Nikogo młodszego z obsługi nie było. Wystrój lokalu jak w sklepie mięsnym - nie było brudno, ale widać ze sprzęty i ściany maja już dobre 30 lat jak nie więcej. Wiec tak stałem w wejściu.....i patrzyłem - wręcz się gapiłem na to wszystko. Szkoda ze nie wpadłem na pomysł zrobienia zdjęcia - nie musiałbym tyle pisać.

Nagle mnie ktoś zawołał - jakiś młody chłopak z kolejki - już wiem - nasz informatyk. Valentin. No dobra - ryzyk-fizyk - wchodzimy. Po jakiś 10 minutach trafiłem na krzesło fryzjera. Valentin obcinał się obok, wiec na szczęście przetłumaczył, ze ma być krócej, ale nie za krotko, bym mógł się w biurze pokazać a jednocześnie schludnie by wyglądać dobrze. Nie było tragedii - koszt strzyżenia 15 lei, do tego można zamówić mycie za kolejna piątkę. A, no i się okazało, ze kasa fiskalna nie była używana :)

 Podrzuciłem Walentego do domu - mieszka jakieś 5km za miastem u wujka, a pochodzi z okolic Oravity - to jest na południe od Timisoary, bo rozbił ostatnio swoje pierwsze auto (A6 quatro 3.0TDI 2006) jak próbował uniknąć wypadku. Wybierał się na weekend do pierwszego rumuńskiego miasta, przez które przepływa Dunaj  - nie zapamiętałem nazwy. W piątek IT wyjeżdża na team building nad 3 jeziora - jakieś fenomenalne zjawisko przyrodnicze i podobno kto chce jechać możne z nimi jechać - raczej się nie wybiorę - praca i jechać na imprezę z informatykami...., ale natomiast być możne uda mi się wkręcić na jakieś party w czwartek  - niekoniecznie ludzie z pracy.  Walenty obiecał, ze pomoże mi z szukaniem mieszkania. Zobaczymy.

W ogóle ludzie tu są bardzo mili i pomocni - panienka na stacji benzynowej była bardzo sympatyczna - kelnerka w knajpie z pizza tez (PIZZA ROMANA - margarita z cola 13lei - ale nie polecam - zjadliwa, ale nic specjalnego). Kupilem sobie plan miasta i trochę połaziłem po centrum - nie jest jakoś wielkie - zaczynam rozumieć przebywane odległości i  to miasto jest sensownie skupione wokół starej części.




Kobiety. Nie jest to jakieś interesujące zagłębie ładnych i zgrabnych panien, ale myślę, że jakiejś mega tragedii nie ma. Zdecydowanie poniżej Polski, jeśli chodzi o udział ładnych i zgrabnych dziewczyn w całości populacji obserwowanej przeze mnie w mieście. Ale trzeba też pamiętać, że to jest miasto studenckie, a młodziutkie zgrabne studentki na pewno ciągną wynik do góry. W sobotę poubierały sukienki - jest 33stopnie ciepła - i odniosłem wrażenie, ze jest relatywnie dużo zgrabnych dziewczyn. Są szczupłe, mają wcięcia w talii (to jeden z wyznaczników kobiecości)  i nie zwróciłem uwagi aby ładnie chodziły -o, na przykład tak wdzięcznie jak Emilia ;-).


Na koniec zrobiłem sobie wycieczka 10km za miasto zobaczyć rzekę Timis - płynie na południowy wschód od Timisoary (przez samo miasto płynie betonowy kanał Bega). Rzeka ma jakieś 30-40m szerokości, ale płynęła wartkim strumieniem i  bardzo zamulona woda. Być może wczoraj padało w Górach. Chciałem też zobaczyć czy jest gdzie się wybrać na rowerze, ale okolica jest plaska, niezalesiona, czasami trafi się jakieś pole ale przede wszystkim krzaki i nieużytki. Jak dla rowerzysty mało ciekawie. Pewnie będzie trzeba pakować rower do auta i jechać te 30-40km do pierwszego lasu czy pierwszych pagórków.
Wracam do excela - chce przygotować na poniedziałek nową formatkę raportu sprzedaży "Daily".

I na koniec link do stron Towarzystwa Polsko - Rumuńskiego. Bardzo solidne kompendium wiedzy o Rumunii.
http://www.tpr.pl/rumunia/miasta/timiszoara/

I jeszcze jedno. Poza miastem boczne drogi są szutrowe - ha można powywijać  samochodem na wszystkie strony :-)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz