środa, 6 czerwca 2012

Pierwszy dzień w pracy

I zaczęło się.  Przyjechałem do biura na 9:00, bo akurat w tej firmie pracuje się w takich godzinach - tak mi się przynajmniej wydaje. Prawda jest taka, ze byłem po 8:30 - i oczywiście prawie nikogo jeszcze nie było. Polazłem do działu kontrolingu, znalazłem sobie kawałek biurka - potem się okazało, ze od szefowej działo prawnego i... tak sobie siedziałem.

Po 9 poszedłem do CFO - i dostałem pierwsze taski. Mam 3 dni na przygotowanie planu działań na ten rok, wiec zrobiłem to w 3 h. Dostałem telefon - oldskulowe blackberry i miałem używać swojego laptopa ale przyszedł informatyk i zabrał się do przeinstalowywania Windowsa, ale obiecał ze zrobi backup - podziękowałem i skończy się noszeniem dwóch laptopów.

W hotelu jest słabiutkie jedzenie, wiec dziś na śniadanie było jak w przedszkolu: kanapka z szynka i napój pomarańczowy. Musze sobie przywieść z domu swoja kawiarkę Bialetti bo jak się rozkręci to bez kawy będzie ciężko. Na obiad poszliśmy z szefem kontrolingu, Radu, do malej pizzerni po drugiej stronie ulicy. Zamówiłem, a raczej Radu zamówił dla mnie danie dnia. Okazało się, ze był to rosół z makaronem,a na drugie ziemniaki mielony i szpinak. Calikiem zjadliwe. Koszt okolo20pln.

Przyjechał potem po mnie pośrednik z agencji, by pojechać oglądać mieszkania, Bardzo sympatyczny, mówiący po angielsku gościu. Prowadza z bratem agencje i sprawiają wrażenie ze jest to dobry biznes .http://www.sodolescu.ro/
Oglądaliśmy 6 mieszkań; 2 były niewyposażone lub w trakcie wyposażania, jedno bez klimy - bardzo słoneczne i cieple, kolejne na poddaszu bloku z lat 70 ale bez windy, ostatecznie przedostatnie mogłoby być - brakowało tylko telewizora, a w związku z piątkowa imprezą wypadało by go mieć oraz było daleko od centrum, a ostatnie było boskie: można było wejść i mieszkać - full wypas, w pełni wyposażone, bardzo przytulne, ale minusem było to, ze na parterze i ciemne bo za oknem rosły drzewa i właściciele właśnie wyjeżdżali do Grecji - trzeba zaczekać 10 dni. Jutro ciąg dalszy poszukiwań.

Na pierwszy rzut oka Timisoara wydaje się być całkiem sympatycznym miastem - mieszka tu sporo studentów, ma stare miasto, jest tu kilka parków i sporo osiedli domków jednorodzinnych.
To się wręcz rzuca w oczy  -  te domki. A i jest kanał, po którym dziś pływały rowery wodne w kształcie... łabędzi http://www.ekoinwest.fr.pl/?lang=pl&mod=o&dzial=ro&towar=labedz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz